czwartek, 25 sierpnia 2011

Wróciłem! :D

Ależ ten wyjazd mi szybko minął, mógłbym tam jeszcze zostać :(
Dni mijały nam na plaży, w domku, na mieście, bądź grach typu bilard, a to wszystko zależne od aktualnej pogody ;) Jeśli już jestem w temacie, to aura nie była taka zła jak zapowiadały prognozy, owszem troszkę padało i były chłodniejsze dni, ale idealnie być nie mogło, a wróciłem nawet opalony!  :D
W sumie nie tylko pogoda niektórymi dniami nie dopisywała, ale też moje relacje z niektórymi osobami pozostawiały wiele do życzenia... ale to już akurat była moja wina. Koniec końców na szczęście wszystko się skończyło w miarę dobrze :)
Imprezy... no tutaj mieliśmy do wyboru pić na plaży, bądź w domku w swoim gronie, bądź iść na dyskoteki organizowane codziennie przez Heineken'a, z czego oczywiście korzystaliśmy :) Myślałem, że to będzie jakaś wiocha zabita dechami, tak w sumie przeczytałem na paru stronach internetowych, lecz już 1 dnia zmieniłem zdanie, to miejsce aż tętniło życiem! Mnóstwo ludzi, na głównej ulicy czasem ciężko było swobodnie przejść, nie wspominając już o plażach, gdzie trzeba było tuptać paręset metrów, aby znaleźć wolne miejsce i móc się rozłożyć z ręcznikiem :P
"Stary i głupi", to do nas pasowało tego wyjazdu :D Jednak robienie sobie jaj co wieczór z jednego (pijanego) kolegi może go wyprowadzić w końcu z równowagi. Co ranek budził się pomalowany mazakiem, co i tak było wersją lajtową, bo mieliśmy mu robić masę innych rzeczy, o których jednak wolę nie pisać :D

Dobra, na dzisiaj tylko tyle więcej napiszę zapewne jutro :) 

piątek, 12 sierpnia 2011

Bałtyku nadchodzę! 12.08-24.08 :)

Tak tak, już dziś punkt 22:10 opuszczam Łódź i kieruję się do Miedzywodzia! :D
Liczę na to, że od czasu do czasu będę miał chwilkę dla siebie, i w miarę szybki dostęp do neta (zapewne z komórki kolegi) i będę mógł napisać Wam tutaj co się u mnie dzieje, czy jeszcze żyję, czy moja wątroba już wysiadła i właśnie mnie wiozą do szpitala :D
Ahh czekałem na ten wyjazd pół roku, jak nie dłużej, więc musi być genialnie!



Po dzisiejszych jazdach czuję się załamany... no takich błędów to ja nie waliłem nawet za 1 razem! Całe szczęście podbudowałem się troszkę parkowaniem i jazdą na placu manewrowym... to lubię i mi wychodzi ;D
Chociaż jazdę na ręcznym (bez skojarzeń proszę! :D) też już zdążyłem zaliczyć, ale cii... xD
Muszę także pochwalić moją koleżankę, której jazdy idą świetnie! Miałem dzisiaj niepowtarzalną okazję jeździć z nią przez całe dwie godzinki i jestem z niej dumny! Powiem szczerze, że czułem się bezpiecznie gdy prowadziła, nie stresowałem się, że zaraz w coś wjedziemy :)

Teraz dopakowuję ostatnie rzeczy i zamykam walizkę... chcę już jechać na dworzec a tu jeszcze ponad 7 godzin! Ależ mnie nosi, aż pójdę coś zjeść! :D

Do usłyszenia mam nadzieję niedługo! Buziaki! :*

czwartek, 11 sierpnia 2011

Zdjęcia! :D

Dzisiaj poszedłem po odbiór zdjęć, które porobiłem moją staarą jak Świat Minoltą. Połowa z nich oczywiście nie wyszła, ale ten fakt przemilczę, a skupię się na tym co wyszło (czyli niewielkim procencie :D ) Tak jak obiecałem, wrzucę je tutaj! :)












 Tak jak już wspomniałem, ten aparat ma swoje lata, jest też pewnie troszkę zabrudzony w środku, no i te zdjęcia są skanowane, poza tym ja jeszcze muszę popracować nad ustawieniami (wszystko robię na oko, bo mi nie działa światłomierz), więc jakość tych zdjęć jest taki a nie inny :D

Wracając do tematu osiemnastki... powstawiałem ostatnio zdjęcia klubu, w którym mieliśmy zamiar zrobić imprezę, ale plany się troszkę pozmieniały... Brak wolnych terminów (w tych dniach, w których byśmy chcieli wyprawiać urodzinki) zmusił nas do zmiany klubu ;P I w sumie nie wiem czy nie wyszło nam na lepsze :D Tak jak poprzednim razem, tak i teraz pokaże Wam parę zdjęć z wnętrza :)






Mógłbym jeszcze dać zdjęcia z ostatniego wyjścia, ale już Was nie chcę katować :D

Jutro na 13 jedziemy (skuterem) z kumplem załatwiać formalności związane z klubem, czyli podpisanie umowy, zapłacenie zaliczki ;)



wtorek, 9 sierpnia 2011

Kocham Wakacje!

Ja to mam szczęście do pogody! Wychodzę z domu- ponad 20 stopni i słoneczko, mija 15 minut... burza! Przycinający deszcz, wiatr porywający torebki foliowe, gałązki i mniejsze organizmy żywe, i spadek temperatury przyprawiający mnie o dreszcze- LATO! :D Mamy już znane nam wszystkim polskie drogi, koleje, ceny paliwa, podatki, ... więc czemu pogoda miałaby się wyróżniać? ;)

Nie wiem, czy picie wódki ze szklanek to dobry pomysł, tym bardziej gdy bierze się niecałe 100ml (bo koło 85) na raz...  a jeszcze później doprawiać piwem :D Gdy teraz o tym myślę, to mi troszkę twarz wykręca na lewą stronę, a żołądek domaga się wypuszczenia "zakładników", aaaleee.. ważne, że żyję xD

Kocham ostatnio takie spontaniczne wypady jak dziś... wystarczy jeden telefon i już zbieramy ekipkę i idziemy na miasto. Koleżanka pokazała nam bardzo fajną miejscówkę do picia, tuż przy Starej, nieczynnej już zajezdni tramwajów, która swoją drogą wczoraj i dzisiaj płonęła :D

Byłem dzisiaj także oddać wreszcie kliszę z aparatu, co z tego wyszło dowiem się dopiero w środę... a wyjdzie pewnie jeden wielki kapeć, ale i tak Wam się pochwalę i parę tutaj zdjęć wrzucę ;D A co! Tylko ja mam się katować tymi widokami?! :D

Ostatnio też potrzebowałem na baaardzo szybko skopiować liczby od 0 do 150...  i nie mogłem nigdzie w necie znaleźć, tak więc postanowiłem sam napisać, a może się komuś kiedyś przyda! :D ojej...  no to lecim!

1,2,3,4,5,6,7,8,9,10,11,12,13,14,15,16,17,18,19,20,21,22,23,24,25,26,27,28,29,30,31,32,33,34,35,36,37,38,39,40,41,42,43,44,45,46,47,48,49,50,51,52,53,54,55,56,57,58,59,60,61,62,63,64,65,66,67,68,69,70,71,72,73,74,75,76,77,78,79,80,81,82,83,84,85,86,87,88,89,90,91,92,93,94,95,96,97,98,99,100,101,102,103,104,105,106,107,108,109,110,111,112,113,114,115,116,117,118,119,120,121,122,123,124,125,126,127,128,129,130,131,132,133,134,135,136,137,138,139,140,141,142,143,144,145,146,147,148,149,150 !
Dziękuję! Chcę podkreślić, iż pisałem to własnoręcznie, więc zastrzegam sobie wszelkie możliwe prawa, łącznie z prawem do sprzedaży ! :D

sobota, 6 sierpnia 2011

18 coraz bliżej :D

Brat wyjechał na kolonie, mama do Szczecina, więc zostałem sam z tatą ;P
Do mojego wyjazdu nad morze został już tylko tydzień, a po powrocie będzie mało czasu na załatwianie czegokolwiek, więc dzisiaj z kumplami wybraliśmy się do centrum obczajać kluby na 18-kę ;)
Parę postów temu pisałem o totalnym niewypale, gdy umówiliśmy się na przeglądanie jednego z klubów, jednak tym razem (w tym samym klubie) wszystko poszło gładko i przyjemnie. Właścicielka okazała się bardzo miła i pomocna, opowiedziała nam wszystko o klubie, uśmiechała się...aż chciało się zarezerwować miejscówkę od razu :D No ale to muszę jeszcze obgadać z kolegami ;)
Ogólnie wnętrze mi się podobało, jak to powiedział jeden z kolegów idąc korytarzem: "wejście jak do burdelu", a to za sprawą czerwono-niebieskiego oświetlenia :D Spora powierzchnia parkietu, dużo miejsc siedzących, tak jak chcieliśmy! W końcu będzie koło 400 osób ;)

Mam za sobą właśnie rozmowę z tatą... ciężko było i długo, ale wreszcie się pogodziliśmy, i dobrze bo aż mi głupio było się nie odzywać przez prawie miesiąc.

Tu macie parę fotek tego klubu ;)




czwartek, 4 sierpnia 2011

Jak ja to kocham

Polska służba zdrowia to jakaś kompletna paranoja... Wybrałem się dzisiaj z kolegami na coroczne badania do szkoły i czego się dowiaduję? Muszę zrobić 2 razy więcej badań od nich (są z tej samej klasy) tylko dlatego, że im skierowania pisała inna doktorowa. Ponadto u siebie w przychodni nie mają potrzebnych lekarzy i muszę jeździć do każdego z nich w inne miejsca, czyli w efekcie zwiedzę pół Łodzi. Gdyby tego było mało, to nie mogli mi dzisiaj napisać skierowania do kolejnego lekarza na np. jutro czy pojutrze, bo jak to się tłumaczyła "Co ja powiem tym ludziom, którzy jutro przyjdą rano się zapisać, a ja nie będę miała wolnych miejsc?". A co mnie to obchodzi! Ja jestem dzisiaj i chcę skierowanie już dzisiaj, to nie... mam przyjść jutro na 7:30 (nie wiem jak ja wstanę -.-' ) i dopiero wtedy ewentualnie (o ile będą miejsca) zapisze mnie na wizytę :) Ja pierdzielę.





Kolejnym przystankiem była Galeria Łódzka, tak jak mieliśmy w planach: Niedługo siostra mojego kolegi z okazji urodzin stanie się szczęśliwą posiadaczką najnowszej płyty Ewy Farny! ;D Będąc w MediaMarkcie przypomniałem sobie jak mama mi się żaliła, że nie ma słuchawek do telefonu i nie będzie miała jak słuchać muzyki podczas podróży (wyjeżdża za 2 dni), więc co zrobił kochany synek? Kupił słuchawki? Niieee  poszedł o krok dalej i kupił mp3 :D Lubię patrzeć jak się uśmiecha i cieszy z prezentów, wtedy się raduję :) :)
A teraz chodzi po mieszkaniu w tę i z powrotem ze słuchawkami w uszach, a piosenki dudnią tak, że słychać je w całym mieszkaniu :D





Wieczorem (przed 22) miałem małą przygodę... dostałem wiadomość od kolegi, że (jak to na początku zrozumiałem) jego tata bije się z sąsiadem i chyba zejdzie mu pomóc, więc nie chcąc być obojętnym powiedziałem, ze zaraz u niego będę... Po 3-5 minutach biegu byłem już pod jego klatką... ale nic się specjalnego nie działo. Ba! Nawet spotkałem jego rodziców jak wracali ze spaceru cali szczęśliwi! Jak się później dowiedziałem, koledze chodziło nie o jego tatę, tylko tatę jego 16-letniego sąsiada (jakaś mocna patologia w rodzinie). Podobno słyszał jak Ojciec bluźni na syna i prawdopodobnie go bije... Jednak obyło się bez żadnej interwencji. Tak się zastanawiam, musieli ładnie hałasować, że mój kolega się zastanawiał czy tam nie zejść i ewentualnie ratować biedaka. Z tego co mi mówił to był w pewnym momencie taki huk, jakby upadł jakiś kredens, czy szafa. Boję się myśleć jakie się tam scenki musiały rozgrywać.

środa, 3 sierpnia 2011

Wyprawa przez pół miasta

Nie ja już sobie nie zaufam! Spotkałem się znów ze znajomymi, byliśmy umówieni na 17:00 na szwendanie się po osiedlu, więc sądziłem, że koło 20... no max 21 będę w domu, ale nie o 23! xD Ale mimo wszystko takie wyjścia kocham najbardziej! Tym bardziej, że gdy wakacje się skończą, będzie ciężko o takie spontaniczne wyjścia, kiedy możemy jechać nawet na drugi koniec miasta, a wracać pieszo nie martwiąc się praktycznie o nic ;). Kolacja w McDonaldzie... i co, że niezdrowe? Lubię to jem! ;D  Gardło mnie trochę boli i nie wiem od czego... zimno nie jest na tyle, abym się przeziębił, nic zimnego nie piłem, nie darłem się, sam nie wiem.


Jutro z samego rana (o ile uda mi się wstać) wyprawa do lekarza na badania okresowe do szkoły, a zaraz potem wyruszam z kumplem na poszukiwanie prezentu urodzinowego dla jego siostry. Trzymajta kciuki ludziska, musimy coś znaleźć! ;) Muszę się też wziąć za jazdy, ostatni raz siedziałem za kółkiem ze dwa tygodnie temu, ale jakoś ostatnio nie miałem na to zupełnie czasu.


Jeszcze niedawno narzekałem, że znam mało dziewczyn, bo chodzę do szkoły, do której uczęszczają praktycznie sami faceci, a jak już się trafi jakaś przedstawicielka płci żeńskiej (a na całą szkołę jest ich aż 10!) to sam do końca nie wiem, czy to kobitka, czy nie... Ale ostatnio poznałem parę bardzo ciekawych dziewcząt i jest mi z tego powodu bardzo przyjemnie :)
...To tak tylko się chciałem pochwalić xD

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Koncert

zdjęcie z przygotowań


Cała zabawa miała zacząć się koło 21, a my będąc na miejscu przed 20 postanowiliśmy sobie strzelić po piwku. Plan był taki: Kupić sobie co kto lubi, pójść gdzieś w "krzaki" i się napić, tak aby policja czy straż miejska się nie doczepiła. No dobra ale to był plan, a nasze plany ostatnio mają to do siebie, że się chrzanią, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej? Pomijając fakt, ze miejsca do wypicia browca szukaliśmy dobre 40 minut, bo wszędzie się kręciła policja, czy straż, to jeszcze po drodze złapał nas duuuży deszcz! Nie powiem, troszkę to niektórych z nas zniechęciło do powrotu na koncert, ale drogą głosowania postanowiliśmy wrócić do Manufaktury. Jeszcze nigdy w życiu w ciągu 10 minut drogi aż tak bardzo nie zmokłem. Wyglądałem jak żywy wodospad, z resztą nie tylko ja, wiec po dotarciu na miejsce rozproszyliśmy się: część z nas skryła się w środku, a ci co mieli parasole poszli się dalej bawić ;D Całe szczęście po niedługim czasie deszcz ustąpił i (nie wiem w jaki sposób) wszyscy się znaleźliśmy, co teoretycznie było niewykonalne przy takiej ilości zgromadzonych tam osób. Ku zmartwieniu większości fanów Feel'a, Piotr Kupicha nie zjawił się na koncercie z powodu właśnie pogody i koncert zakończył się aż 2 godziny przed czasem O.o!
Jest 23:00 a my mamy iść do domu? Nie ma mowy! Szybki look do neta, gdzie są jakieś imprezy w pobliżu i znaleźliśmy klub, no to wio! No ale przecież to my, a my mamy zawsze "szczęście" , a więc klub był zamknięty xD
Lekko zrażeni postanowiliśmy iść przed siebie, aż trafiliśmy na bar z shishą :) Rozsiadamy się wygodnie, dostajemy menu, wybieramy rodzaj fajki wodnej, aż tu nagle głos kelnerki "Poproszę dowody wszystkich osób, które będą chciały zapalić shishę"  

 ...    

 I w ten oto sposób poszliśmy na kebaba. :D



Tak swoją drogą... widzieliście kiedyś Jack'a Danielsa z colą w puszce? Ja pierwszy raz widziałem i piłem. Muszę powiedzieć , że był całkiem niezły ;D

sobota, 30 lipca 2011

Łagiewniki

Leżę...  no dobra... śpię ( :D ) sobie kulturalnie o 12:40, gdy nagle budzi mnie dźwięk sms-a. Pierwsza myśl: "Kogo znów do mnie niesie o tej godzinie?! Spać nie można!" No ale po przeczytaniu o co dokładnie chodzi, od razu się obudziłem! Dostałem bardzo kuszącą propozycję pojechania w okolice lasu, na a'la piknik: kocyk, chipsy, jakiś niemiecki likier i wio do przodu! No tak... chęci są, asortyment jest, ekipa jest, transport jest... ale trzeba jeszcze wiedzieć gdzie wysiąść. Tego ostatniego nam zabrakło, a w efekcie pedałowaliśmy 4 przystanki pieszo, ale i tak było śmiesznie :D W końcu największą frajdę przynosi podróż, a nie samo dotarcie do celu ;)
W sumie dotarcie na miejsce zajęło nam chyba więcej czasu niż sam pobyt nad jeziorkiem, ale ja tam nie narzekam :D Zdążyłem wejść do domu i dostaję telefon od koleżanki: "Masz może ochotę na domówkę?" No i kurcze musiałem odmówić :( ALE ALE!  Jutro koncert Radia Z w Łódzkiej Manufakturze, więc i tak się spotkamy ;D

Tutaj parę obiecanych zdjęć z imprez i z dzisiejszego dnia :)

 Czy to mieszkanie było aż tak zadymione?
Zdjęcie z serii " Ju toking to mi?!"

 Shisha!

 A mówiłem, żeby nie karmić tych kaczek...
 ...bo zleci się całe stadko! :D
Ja już nie chcę! 

 Amatorski stojak na butelkę ;)

Chyba jedyne wspólne zdjęcie, które nadawało się, aby dodać tutaj... za inne mógłbym zostać wychłostany, obrzezany, wykastrowany, rozstrzelany, i wolę nie wiedzieć co jeszcze! :D

Do usłyszenia jutro/pojutrze, zdam relacje z koncertu! ;*

piątek, 29 lipca 2011

I pojechała

Wczoraj spędziłem ostatni wieczór z belgijką i mimo, że jednak nie poszliśmy do klubu, to spotkanie uważam za jak najbardziej udane ;D Nie znam chyba drugiej tak pozytywnie świrniętej dziewczyny! Z nią spędzony czas, to na pewno nie jest czas stracony :D Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy i dzisiaj o 13:00 wyjechała na lotnisko. Jednak za rok w wakacje planujemy zrobić małe Euro Trip i może zahaczymy właśnie o Belgię ;) A jeśli nie, to jakie inne państwa polecacie? :)



Czy pół godziny na słońcu to dużo? Większość powiedziałaby, że nie, a ja się jednak spaliłem jak burak i musiałem się ratować kremami ;P Rozumiem, gdyby to było takie nasilenie słońca jak w np. w Egipcie, ale u babci w ogródku?! xD

Ostatnio słyszę coraz częściej, że zaniedbuję bloga. Wybaczcie, ale czasami dzieję się tak, że doba jest zbyt krótka :D Teraz jednak postaram się bardziej przyłożyć :)

środa, 27 lipca 2011

Za dużo ;P

Już się tata troszkę wścieka (mimo, że jesteśmy pokłóceni i się do siebie nie odzywamy) że nie ma mnie ostatnio w ogóle w domu, ni w dzień ni w nocy, ale kurczę od tego mam wakacje! ;D Wczoraj np. wybraliśmy się na karaoke, ale okazało się totalną porażką, więc celem naszej podróży stał się klub bilardowy! Kocham grać w bilarda :D Dzisiaj albo jutro dostanę zdjęcia z ostatnich imprez, więc coś tutaj pewnie wrzucę ;D Także z powodu moich ostatnich nieobecności w domciu dziś sobie odpuszczam chyba jakiekolwiek wyjścia, posiedzę w domku i się ponudzę ;P Za to jutro wyjście do klubu z belgijką i znajomymi <3

Koleżanka mi puściła pewną piosenkę, nie mogę się jej teraz pozbyć z głowy! Pomocy! xD

sobota, 23 lipca 2011

Czy to dzień? Czy to noc?


Złapałem właśnie krótką chwilkę na opisanie co się u mnie w ogóle dzieje ;D
Zacznę od środowego wyjazdu na działeczkę do kolegi, ogólnie bardzo fajnie, ale pogoda troszkę nie dopisała :( W piątek wieczór wróciliśmy do Łodzi i przez weekend będziemy korzystać z jego wolnej chaty :D Ja tymczasowo się do niego wprowadziłem.. a co!? Wakacje są to mogę! :D
W tym momencie siedzę po zabawie najciszej jak tylko mogę, aby nie obudzić reszty imprezowiczów, zobaczymy jak długo dam radę nie wytwarzać zbytniego hałasu :D
Dziś wieczór, z soboty na niedzielę szykuje się kolejna impreza, ale ta już większa, lubię takie zestawienia :D Lepsze to niż siedzieć przed monitorem i zastanawiać się, co tu jeszcze poklikać, byleby tylko nie iść spać ;)
W poniedziałek przylatuje pewna znajoma z Belgii, która wręcz kocha chodzić po klubach, co zwiastuje mi kolejna nieprzespana noc... Ludzie pomocy! Ja tu umrę z przedawkowania zabawy! xD 

Nie wiem kiedy znów napiszę, może jeszcze dziś... może jutro.. a może za tydzień, zależy kiedy się obudzę ;D
Troszkę mi się już oczy przymykają, trzeba się więc rozruszać, może coś zjeść ;P Póki co życzę Wam tak dobrej zabawy, jaka mam nadzieję mnie czeka i oczywiście wakacyjnej POGODY, której jednak troszkę brakuje :) :*

poniedziałek, 18 lipca 2011

Wielki event

Wybaczcie, że mnie tutaj tak dawno nie było, tyle rzeczy do zrobienia a tak mało czasu :D
Zacznę od prawa jazdy: Pierwsze jazdy mam już za sobą i muszę się przyznać, że się stresowałem przed wejściem do samochodu, ale po 15-20 minutach jazdy już poczułem się pewniej. Gdy usłyszałem hasło "Jedziemy na miasto" byłem nieco wystraszony, w końcu dopiero co wyczułem kierownicę, ale gazu i sprzęgła jeszcze nie bardzo. Jednak po 1 skrzyżowaniu zrobiło mi się lżej, to naprawdę fajne! :D Nie obyło się oczywiście bez błędów, zdarzyło mi się użyć zbyt dużo siły przy zmianie biegów i zamiast wrzucić 3 wrzuciłem 5 xD
Byłem także na rozmowie o pracę, a raczej współpracę z firmą FM Group. Pewnie o niej nie słyszeliście, a ja bardziej reklamować nie będę, więc powiem tylko, że chyba się w to jednak wkręcę, lecz po wakacjach, teraz czekają mnie wyjazdy, spotkania itp. będzie mi znów brakować czasu.

A teraz coś z tematu posta, czyli wielkie wydarzenie w Łodzi, puszczanie lampionów!
Nie sądziłem, że przyjdzie aż tyle osób, a zebrało się chyba pół miasta! I bardzo dobrze, bo impreza wyszła świetnie! Zdecydowaną większość stanowiła młodzież z czego jestem baardzo zadowolony, nie było żadnych bójek, wandalizmów, czy ogólnego zakłócania porządku (a przynajmniej na nic takiego nie natrafiłem). Wreszcie pokazaliśmy, że też potrafimy się kulturalnie bawić, a nie tylko chuliganić. Na miejsce szliśmy nieliczną grupką, bo jedynie w 4 osoby, ale na miejscu spotkaliśmy jeszcze 3 znajomych, a im więcej osób tym weselej! ;D Nawet stanie w kolejce po piwo przez dobre 30 minut mnie nie zniechęciło, ogólnie miła atmosfera :) Dobra już nie zanudzam, zrobiłem parę zdjęć i nagrałem filmy (te mogą być monotonne i mało wyraźne, ale jak ktoś lubi takie widoczki to obejrzy ;D )







środa, 13 lipca 2011

teoria < PRAKTYKA :)

Nie zgadniecie kogo dzisiaj spotkałem po drodze do babci... Stoję sobie kulturalnie przed przejściem dla pieszych czekając na zielone i kątem oka widzę, że ktoś podjeżdża na rowerze. Sytuacja jak najbardziej normalna, gdyby nie to, że człowiek który siedział na rowerku, był tym samym rabusiem, z którego pięścią miałem wątpliwą przyjemność poznać się bliżej. Chwilka zastanowienia, czy to na pewno on... look na buty, tak to on, zapamiętałem te czarne sportowe obuwie "Ferrari" ;) On mnie nie rozpoznał, zapewne przez moje okulary przeciwsłoneczne, które akurat miałem na nosie. Zapaliło się zielone i tyle go widziałem.


Wchodzę do domu dziadków i pierwsze co słyszę to dość zaskakujące zdanie. "Od jutra mamy remont!"  No i dobrze! Niech sobie remontują mieszkanko. Niestety, przez to muszę sobie odpuścić jutrzejszy wyjazd do Warszawy- do znajomych :( Ktoś z bratem w końcu musi zostać, w innym wypadku poszedłby właśnie do dziadków, ale skoro mają mieć remont to tylko by przeszkadzał. Chciał, czy nie chciał jutrzejszy dzień spędzam na pilnowaniu młodego, dopóki przynajmniej jedno z rodziców nie wróci z pracy i nie przejmie mojego tymczasowego obowiązku ;D


Teoria do prawa jazdy powinna trwać 30 godzin. Cóż...  ja byłem na 5 spotkaniach (każde z nich około 2h) i było to ostatnie spotkanie jeśli chodzi o teorię, miło! :D Muszę iść jeszcze jedynie w piątek na 8:00, nadrobić dwa pierwsze zajęcia, na których mnie nie było, ale to podobno nam zajmie krótko. Zapisałem się od razu dziś na jazdy, a jakby inaczej! :D Pierwsze mam w sobotę na 12:00, a następne w poniedziałek o tej samej godzinie. Trzymajcie kciuki abym nic nie rozwalił ;D
Ponadto kolega zagadał do mnie ostatnio z pytaniem czy mam czas... Ja odparłem twierdząco, po czym stwierdził, że jestem osobą otwartą i ma dla mnie pewną propozycję. Jednak nie chciał powiedzieć o co dokładnie chodzi, żadnych dodatkowych informacji... tajemniczy facet ;D Szczegółów dowiem się w piątek :)

Popstrykałem dzisiaj parę fotek, jeszcze chyba z 10 i będę mógł wywołać kliszę. Zobaczymy co z tego wyjdzie, jestem niemal pewien w 100%, że albo prześwietlone, albo zbyt ciemne, albo w ogóle nie ostre :D  Ale wrażeniami ( a może i nawet paroma zdjęciami) podzielę się z Wami, gdy już owe zdjęcia wywołam :)

poniedziałek, 11 lipca 2011

Error: Brak pomysłu na tytuł ;D


Deszcz-Słońce-Deszcz-Słońce... i tak na zmianę ;P W sumie nic ciekawego się ostatnio u mnie nie działo, wczorajsza silna burza zmusiła mnie do pozostania w domu, lało chyba do 16, ale gdy tylko się rozpogodziło dostałem telefon od koleżanki, która mnie nieco poratowała i wyciągnęła na dworek. Powiem Wam, że nawet słońce wtedy wyszło i było całkiem przyjemnie :)






Po powrocie do domu wieczór z Gwiezdnymi Wojnami :D Nie jestem może wielkim fanem tej produkcji, ale gdy leci w TV, to czemu nie obejrzeć? :D Zachwycają mnie w tym filmie efekty specjalne. "Star Wars" zadebiutował 1977 roku, w czasach, gdy jednak nie było aż tak rozwiniętej technologii do tworzenia efektów w filmach, a jednak 34-letni film bije na łeb na szyję niektóre dzisiejsze produkcje! Mowa oczywiście o tych z niezbyt wielkim budżetem, ale jednak to ponad 30 lat i opracowanie przyzwoitych efektów specjalnych za pomocą komputera nie powinno stanowić problemu.

sobota, 9 lipca 2011

Imprezowo!



Było nas 5! Ale w takim gronie, samych przyjaciół jest chyba najlepiej, nikt się nie krępuje :D
No cóż, gdy dwóch kolegów zdaje prawko, a jeden w zamian za dopingowanie go podczas egzaminu postanawia kupić nam 6 flaszek... nooo to trzeba to oblać! :D
No tak, trzeba oblać, ale żebyśmy wypili w ciągu 10 minut pierwszą flaszkę, w kolejne 20 min. następną, a trzecia skończyliśmy po niespełna godzinie od rozpoczęcia imprezy... to się nazywa tempo :D  No cóż przynajmniej miło się patrzyło na pokładających się 2 kolegów xD Ja czułem się dobrze, aż byłem zdziwiony, ale było dobrze :)
Przechodząc do sedna sprawy... patrzeć na pijanych kolegów, którzy ledwo siedzą jest śmieszne, bawić się razem z nimi jest jeszcze lepsze, ale wmawiać rano człowiekowi  rzeczy których nie zrobił i widzieć, że w to wierzy, bezcenny widok!! :D


Ja tam kaca nie mam, ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia :D


Mieliśmy też roblem z otworzeniem drzwi do mieszkania (po wieczornym spacerku). staliśmy dobre 20 minut rozkminiając w którą stronę się otwiera te zamki, a były aż trzy, co nam sprawy nie ułatwiło! A Gospodarz oczywiście nie pamięta, które zamki pozamykał i w którą trzeba kręcić kluczykiem xD

Starałem się wejść podczas imprezy na bloga, chciałem Wam odpisać na komentarze, jednakże moja koordynacja wzrokowo-ruchowa, zniekształcona przez bliżej niezidentyfikowaną ciecz, która nie wiedzieć jak i kiedy dostała się do mojego organizmu,  nie pozwalała mi na takie odważne posunięcia xD

Do usłyszenia zapewne wieczorkiem!!

piątek, 8 lipca 2011

Powrót z niespodzianką


Nie ma to, jak wracać z zajęć na prawko i dostać w zęby...
Nie preferuję agresywnych zachowań, nawet jeśli działałbym w obronie własnej, kumpel z którym wracałem też raczej nie. Chcąc być miłym i pokazać "jesteś silniejszy, idź sobie w ch*j" nic jednak nie zdziałałem. Po 10 czy 15 minutach tłumaczenia dresikowi, że nie oddamy mu komórki, kasy, oraz że nie chcemy się z nim bić, postanowiłem w końcu lać na niego i iść przed siebie, no tak ja poszedłem ale kumpel został przytrzymany przez agresora. No to co miałem zrobić? Podszedłem, oderwałem ręce tamtego od koszulki mojego kumpla i gdy obejrzałem się z powrotem w stronę atakującego... widziałem tylko pięść jakieś 5cm od mojej twarzy...
Lekki huk, metaliczny posmak krwi w ustach... Spojrzałem na niego z pogardą, tak jakbym chciał powiedzieć "mocniej nie umiesz? Nic mi się nie stało". On chyba zauważył, że nic sobie z tego nie zrobiłem, bo po ciosie od razu odwrócił się i odszedł bez słowa. My także poszliśmy w swoją stronę przez jakiś czas trwając w milczeniu.

Jestem troszkę zły na siebie. Tyle razy w myślach wyobrażałem sobie co bym zrobił w takiej sytuacji... przećwiczyłem sobie dziesiątki zachowań, setki ciosów... Ale jednak chęć postawienia się przyćmił zdrowy rozsądek. Parę razy mówił do nas "Jest Was dwóch, macie szanse, nie wiadomo jak kto się bije". Niby racja, nie wiadomo, ale skoro był taki pewny siebie, to kto wie czy za moment nie wyjąłby z kieszeni noża? Tym bardziej, że mam kontuzjowane kolano, jestem nieco mniej sprawny niż byłbym normalnie, wtedy pewnie bym się starał coś więcej zdziałać, niż tylko biernie przyjmować każde jego słowo, każdy ruch...


Rodzice (szczególnie mama) sądzą, że postąpiłem rozsądnie, nie dałem się ponieść emocjom, ale mnie pozostaje pewnego rodzaju niedosyt, zszargany honor, chęć dowiedzenia się co by było gdyby jednak bym się postawił, może bym wyszedł zwycięsko? Tym bardziej, że miałem kumpla do pomocy...  Setki myśli mi przebiegało przez głowę w ciągu tych paru minut, a najczęściej ta jedna... Co on może wyjąć z kieszeni? Tego nigdy nie wiadomo...

Nie jestem typem człowieka, który pozostawia takie rzeczy bez doprowadzenia sprawy do końca, mam to po tacie i jestem z tego dumny. Dlatego zamierzam w najbliższej przyszłości wybrać się w tamte okolice z nieco sprawniejszymi kończynami...
Do usłyszenia wszystkim i miłego, spokojnego i bezpiecznego dnia !

czwartek, 7 lipca 2011

Szczyt!

Niektórzy ludzie jednak nie potrafią się zachować i dotrzymać słowa.
Umówiłem się na dzisiaj z przedstawicielką pewnego klubu, mieliśmy razem ze znajomymi obejrzeć budynek i zdecydować, czy tam urządzimy imprezę. Co prawda, rozmawiałem z ta Panią jedynie przez telefon, ale skoro powiedziała "W czwartek o 20:00",  to oznacza czwartek o 20:00! Staliśmy we 3 jak Ci debile pod klubem i wydzwanialiśmy co 5/10 minut. Oczywiście w słuchawce jedynie dźwięk oczekiwania, żadnej reakcji. Parę minut po 21, ostro wpienieni wsiedliśmy do tramwaju i pojechaliśmy do domu.

I teraz pytanie, czy tak ciężko jest stawić się w umówione parę dni wcześniej miejsce o danej godzinie? Tym bardziej, że nie była to jakaś wymyślna okolica, tylko miejsce pracy tej Pani! Zdarza się, że ktoś jest umówiony osobiście i nie przyjdzie, wtedy to działa jedynie na jej/jego niekorzyść, ale na Boga! Przedstawicielka firmy?! Zadziałała teraz na niekorzyść całej jednostki.