czwartek, 25 sierpnia 2011

Wróciłem! :D

Ależ ten wyjazd mi szybko minął, mógłbym tam jeszcze zostać :(
Dni mijały nam na plaży, w domku, na mieście, bądź grach typu bilard, a to wszystko zależne od aktualnej pogody ;) Jeśli już jestem w temacie, to aura nie była taka zła jak zapowiadały prognozy, owszem troszkę padało i były chłodniejsze dni, ale idealnie być nie mogło, a wróciłem nawet opalony!  :D
W sumie nie tylko pogoda niektórymi dniami nie dopisywała, ale też moje relacje z niektórymi osobami pozostawiały wiele do życzenia... ale to już akurat była moja wina. Koniec końców na szczęście wszystko się skończyło w miarę dobrze :)
Imprezy... no tutaj mieliśmy do wyboru pić na plaży, bądź w domku w swoim gronie, bądź iść na dyskoteki organizowane codziennie przez Heineken'a, z czego oczywiście korzystaliśmy :) Myślałem, że to będzie jakaś wiocha zabita dechami, tak w sumie przeczytałem na paru stronach internetowych, lecz już 1 dnia zmieniłem zdanie, to miejsce aż tętniło życiem! Mnóstwo ludzi, na głównej ulicy czasem ciężko było swobodnie przejść, nie wspominając już o plażach, gdzie trzeba było tuptać paręset metrów, aby znaleźć wolne miejsce i móc się rozłożyć z ręcznikiem :P
"Stary i głupi", to do nas pasowało tego wyjazdu :D Jednak robienie sobie jaj co wieczór z jednego (pijanego) kolegi może go wyprowadzić w końcu z równowagi. Co ranek budził się pomalowany mazakiem, co i tak było wersją lajtową, bo mieliśmy mu robić masę innych rzeczy, o których jednak wolę nie pisać :D

Dobra, na dzisiaj tylko tyle więcej napiszę zapewne jutro :) 

piątek, 12 sierpnia 2011

Bałtyku nadchodzę! 12.08-24.08 :)

Tak tak, już dziś punkt 22:10 opuszczam Łódź i kieruję się do Miedzywodzia! :D
Liczę na to, że od czasu do czasu będę miał chwilkę dla siebie, i w miarę szybki dostęp do neta (zapewne z komórki kolegi) i będę mógł napisać Wam tutaj co się u mnie dzieje, czy jeszcze żyję, czy moja wątroba już wysiadła i właśnie mnie wiozą do szpitala :D
Ahh czekałem na ten wyjazd pół roku, jak nie dłużej, więc musi być genialnie!



Po dzisiejszych jazdach czuję się załamany... no takich błędów to ja nie waliłem nawet za 1 razem! Całe szczęście podbudowałem się troszkę parkowaniem i jazdą na placu manewrowym... to lubię i mi wychodzi ;D
Chociaż jazdę na ręcznym (bez skojarzeń proszę! :D) też już zdążyłem zaliczyć, ale cii... xD
Muszę także pochwalić moją koleżankę, której jazdy idą świetnie! Miałem dzisiaj niepowtarzalną okazję jeździć z nią przez całe dwie godzinki i jestem z niej dumny! Powiem szczerze, że czułem się bezpiecznie gdy prowadziła, nie stresowałem się, że zaraz w coś wjedziemy :)

Teraz dopakowuję ostatnie rzeczy i zamykam walizkę... chcę już jechać na dworzec a tu jeszcze ponad 7 godzin! Ależ mnie nosi, aż pójdę coś zjeść! :D

Do usłyszenia mam nadzieję niedługo! Buziaki! :*

czwartek, 11 sierpnia 2011

Zdjęcia! :D

Dzisiaj poszedłem po odbiór zdjęć, które porobiłem moją staarą jak Świat Minoltą. Połowa z nich oczywiście nie wyszła, ale ten fakt przemilczę, a skupię się na tym co wyszło (czyli niewielkim procencie :D ) Tak jak obiecałem, wrzucę je tutaj! :)












 Tak jak już wspomniałem, ten aparat ma swoje lata, jest też pewnie troszkę zabrudzony w środku, no i te zdjęcia są skanowane, poza tym ja jeszcze muszę popracować nad ustawieniami (wszystko robię na oko, bo mi nie działa światłomierz), więc jakość tych zdjęć jest taki a nie inny :D

Wracając do tematu osiemnastki... powstawiałem ostatnio zdjęcia klubu, w którym mieliśmy zamiar zrobić imprezę, ale plany się troszkę pozmieniały... Brak wolnych terminów (w tych dniach, w których byśmy chcieli wyprawiać urodzinki) zmusił nas do zmiany klubu ;P I w sumie nie wiem czy nie wyszło nam na lepsze :D Tak jak poprzednim razem, tak i teraz pokaże Wam parę zdjęć z wnętrza :)






Mógłbym jeszcze dać zdjęcia z ostatniego wyjścia, ale już Was nie chcę katować :D

Jutro na 13 jedziemy (skuterem) z kumplem załatwiać formalności związane z klubem, czyli podpisanie umowy, zapłacenie zaliczki ;)



wtorek, 9 sierpnia 2011

Kocham Wakacje!

Ja to mam szczęście do pogody! Wychodzę z domu- ponad 20 stopni i słoneczko, mija 15 minut... burza! Przycinający deszcz, wiatr porywający torebki foliowe, gałązki i mniejsze organizmy żywe, i spadek temperatury przyprawiający mnie o dreszcze- LATO! :D Mamy już znane nam wszystkim polskie drogi, koleje, ceny paliwa, podatki, ... więc czemu pogoda miałaby się wyróżniać? ;)

Nie wiem, czy picie wódki ze szklanek to dobry pomysł, tym bardziej gdy bierze się niecałe 100ml (bo koło 85) na raz...  a jeszcze później doprawiać piwem :D Gdy teraz o tym myślę, to mi troszkę twarz wykręca na lewą stronę, a żołądek domaga się wypuszczenia "zakładników", aaaleee.. ważne, że żyję xD

Kocham ostatnio takie spontaniczne wypady jak dziś... wystarczy jeden telefon i już zbieramy ekipkę i idziemy na miasto. Koleżanka pokazała nam bardzo fajną miejscówkę do picia, tuż przy Starej, nieczynnej już zajezdni tramwajów, która swoją drogą wczoraj i dzisiaj płonęła :D

Byłem dzisiaj także oddać wreszcie kliszę z aparatu, co z tego wyszło dowiem się dopiero w środę... a wyjdzie pewnie jeden wielki kapeć, ale i tak Wam się pochwalę i parę tutaj zdjęć wrzucę ;D A co! Tylko ja mam się katować tymi widokami?! :D

Ostatnio też potrzebowałem na baaardzo szybko skopiować liczby od 0 do 150...  i nie mogłem nigdzie w necie znaleźć, tak więc postanowiłem sam napisać, a może się komuś kiedyś przyda! :D ojej...  no to lecim!

1,2,3,4,5,6,7,8,9,10,11,12,13,14,15,16,17,18,19,20,21,22,23,24,25,26,27,28,29,30,31,32,33,34,35,36,37,38,39,40,41,42,43,44,45,46,47,48,49,50,51,52,53,54,55,56,57,58,59,60,61,62,63,64,65,66,67,68,69,70,71,72,73,74,75,76,77,78,79,80,81,82,83,84,85,86,87,88,89,90,91,92,93,94,95,96,97,98,99,100,101,102,103,104,105,106,107,108,109,110,111,112,113,114,115,116,117,118,119,120,121,122,123,124,125,126,127,128,129,130,131,132,133,134,135,136,137,138,139,140,141,142,143,144,145,146,147,148,149,150 !
Dziękuję! Chcę podkreślić, iż pisałem to własnoręcznie, więc zastrzegam sobie wszelkie możliwe prawa, łącznie z prawem do sprzedaży ! :D

sobota, 6 sierpnia 2011

18 coraz bliżej :D

Brat wyjechał na kolonie, mama do Szczecina, więc zostałem sam z tatą ;P
Do mojego wyjazdu nad morze został już tylko tydzień, a po powrocie będzie mało czasu na załatwianie czegokolwiek, więc dzisiaj z kumplami wybraliśmy się do centrum obczajać kluby na 18-kę ;)
Parę postów temu pisałem o totalnym niewypale, gdy umówiliśmy się na przeglądanie jednego z klubów, jednak tym razem (w tym samym klubie) wszystko poszło gładko i przyjemnie. Właścicielka okazała się bardzo miła i pomocna, opowiedziała nam wszystko o klubie, uśmiechała się...aż chciało się zarezerwować miejscówkę od razu :D No ale to muszę jeszcze obgadać z kolegami ;)
Ogólnie wnętrze mi się podobało, jak to powiedział jeden z kolegów idąc korytarzem: "wejście jak do burdelu", a to za sprawą czerwono-niebieskiego oświetlenia :D Spora powierzchnia parkietu, dużo miejsc siedzących, tak jak chcieliśmy! W końcu będzie koło 400 osób ;)

Mam za sobą właśnie rozmowę z tatą... ciężko było i długo, ale wreszcie się pogodziliśmy, i dobrze bo aż mi głupio było się nie odzywać przez prawie miesiąc.

Tu macie parę fotek tego klubu ;)




czwartek, 4 sierpnia 2011

Jak ja to kocham

Polska służba zdrowia to jakaś kompletna paranoja... Wybrałem się dzisiaj z kolegami na coroczne badania do szkoły i czego się dowiaduję? Muszę zrobić 2 razy więcej badań od nich (są z tej samej klasy) tylko dlatego, że im skierowania pisała inna doktorowa. Ponadto u siebie w przychodni nie mają potrzebnych lekarzy i muszę jeździć do każdego z nich w inne miejsca, czyli w efekcie zwiedzę pół Łodzi. Gdyby tego było mało, to nie mogli mi dzisiaj napisać skierowania do kolejnego lekarza na np. jutro czy pojutrze, bo jak to się tłumaczyła "Co ja powiem tym ludziom, którzy jutro przyjdą rano się zapisać, a ja nie będę miała wolnych miejsc?". A co mnie to obchodzi! Ja jestem dzisiaj i chcę skierowanie już dzisiaj, to nie... mam przyjść jutro na 7:30 (nie wiem jak ja wstanę -.-' ) i dopiero wtedy ewentualnie (o ile będą miejsca) zapisze mnie na wizytę :) Ja pierdzielę.





Kolejnym przystankiem była Galeria Łódzka, tak jak mieliśmy w planach: Niedługo siostra mojego kolegi z okazji urodzin stanie się szczęśliwą posiadaczką najnowszej płyty Ewy Farny! ;D Będąc w MediaMarkcie przypomniałem sobie jak mama mi się żaliła, że nie ma słuchawek do telefonu i nie będzie miała jak słuchać muzyki podczas podróży (wyjeżdża za 2 dni), więc co zrobił kochany synek? Kupił słuchawki? Niieee  poszedł o krok dalej i kupił mp3 :D Lubię patrzeć jak się uśmiecha i cieszy z prezentów, wtedy się raduję :) :)
A teraz chodzi po mieszkaniu w tę i z powrotem ze słuchawkami w uszach, a piosenki dudnią tak, że słychać je w całym mieszkaniu :D





Wieczorem (przed 22) miałem małą przygodę... dostałem wiadomość od kolegi, że (jak to na początku zrozumiałem) jego tata bije się z sąsiadem i chyba zejdzie mu pomóc, więc nie chcąc być obojętnym powiedziałem, ze zaraz u niego będę... Po 3-5 minutach biegu byłem już pod jego klatką... ale nic się specjalnego nie działo. Ba! Nawet spotkałem jego rodziców jak wracali ze spaceru cali szczęśliwi! Jak się później dowiedziałem, koledze chodziło nie o jego tatę, tylko tatę jego 16-letniego sąsiada (jakaś mocna patologia w rodzinie). Podobno słyszał jak Ojciec bluźni na syna i prawdopodobnie go bije... Jednak obyło się bez żadnej interwencji. Tak się zastanawiam, musieli ładnie hałasować, że mój kolega się zastanawiał czy tam nie zejść i ewentualnie ratować biedaka. Z tego co mi mówił to był w pewnym momencie taki huk, jakby upadł jakiś kredens, czy szafa. Boję się myśleć jakie się tam scenki musiały rozgrywać.

środa, 3 sierpnia 2011

Wyprawa przez pół miasta

Nie ja już sobie nie zaufam! Spotkałem się znów ze znajomymi, byliśmy umówieni na 17:00 na szwendanie się po osiedlu, więc sądziłem, że koło 20... no max 21 będę w domu, ale nie o 23! xD Ale mimo wszystko takie wyjścia kocham najbardziej! Tym bardziej, że gdy wakacje się skończą, będzie ciężko o takie spontaniczne wyjścia, kiedy możemy jechać nawet na drugi koniec miasta, a wracać pieszo nie martwiąc się praktycznie o nic ;). Kolacja w McDonaldzie... i co, że niezdrowe? Lubię to jem! ;D  Gardło mnie trochę boli i nie wiem od czego... zimno nie jest na tyle, abym się przeziębił, nic zimnego nie piłem, nie darłem się, sam nie wiem.


Jutro z samego rana (o ile uda mi się wstać) wyprawa do lekarza na badania okresowe do szkoły, a zaraz potem wyruszam z kumplem na poszukiwanie prezentu urodzinowego dla jego siostry. Trzymajta kciuki ludziska, musimy coś znaleźć! ;) Muszę się też wziąć za jazdy, ostatni raz siedziałem za kółkiem ze dwa tygodnie temu, ale jakoś ostatnio nie miałem na to zupełnie czasu.


Jeszcze niedawno narzekałem, że znam mało dziewczyn, bo chodzę do szkoły, do której uczęszczają praktycznie sami faceci, a jak już się trafi jakaś przedstawicielka płci żeńskiej (a na całą szkołę jest ich aż 10!) to sam do końca nie wiem, czy to kobitka, czy nie... Ale ostatnio poznałem parę bardzo ciekawych dziewcząt i jest mi z tego powodu bardzo przyjemnie :)
...To tak tylko się chciałem pochwalić xD

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Koncert

zdjęcie z przygotowań


Cała zabawa miała zacząć się koło 21, a my będąc na miejscu przed 20 postanowiliśmy sobie strzelić po piwku. Plan był taki: Kupić sobie co kto lubi, pójść gdzieś w "krzaki" i się napić, tak aby policja czy straż miejska się nie doczepiła. No dobra ale to był plan, a nasze plany ostatnio mają to do siebie, że się chrzanią, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej? Pomijając fakt, ze miejsca do wypicia browca szukaliśmy dobre 40 minut, bo wszędzie się kręciła policja, czy straż, to jeszcze po drodze złapał nas duuuży deszcz! Nie powiem, troszkę to niektórych z nas zniechęciło do powrotu na koncert, ale drogą głosowania postanowiliśmy wrócić do Manufaktury. Jeszcze nigdy w życiu w ciągu 10 minut drogi aż tak bardzo nie zmokłem. Wyglądałem jak żywy wodospad, z resztą nie tylko ja, wiec po dotarciu na miejsce rozproszyliśmy się: część z nas skryła się w środku, a ci co mieli parasole poszli się dalej bawić ;D Całe szczęście po niedługim czasie deszcz ustąpił i (nie wiem w jaki sposób) wszyscy się znaleźliśmy, co teoretycznie było niewykonalne przy takiej ilości zgromadzonych tam osób. Ku zmartwieniu większości fanów Feel'a, Piotr Kupicha nie zjawił się na koncercie z powodu właśnie pogody i koncert zakończył się aż 2 godziny przed czasem O.o!
Jest 23:00 a my mamy iść do domu? Nie ma mowy! Szybki look do neta, gdzie są jakieś imprezy w pobliżu i znaleźliśmy klub, no to wio! No ale przecież to my, a my mamy zawsze "szczęście" , a więc klub był zamknięty xD
Lekko zrażeni postanowiliśmy iść przed siebie, aż trafiliśmy na bar z shishą :) Rozsiadamy się wygodnie, dostajemy menu, wybieramy rodzaj fajki wodnej, aż tu nagle głos kelnerki "Poproszę dowody wszystkich osób, które będą chciały zapalić shishę"  

 ...    

 I w ten oto sposób poszliśmy na kebaba. :D



Tak swoją drogą... widzieliście kiedyś Jack'a Danielsa z colą w puszce? Ja pierwszy raz widziałem i piłem. Muszę powiedzieć , że był całkiem niezły ;D