Dni mijały nam na plaży, w domku, na mieście, bądź grach typu bilard, a to wszystko zależne od aktualnej pogody ;) Jeśli już jestem w temacie, to aura nie była taka zła jak zapowiadały prognozy, owszem troszkę padało i były chłodniejsze dni, ale idealnie być nie mogło, a wróciłem nawet opalony! :D
W sumie nie tylko pogoda niektórymi dniami nie dopisywała, ale też moje relacje z niektórymi osobami pozostawiały wiele do życzenia... ale to już akurat była moja wina. Koniec końców na szczęście wszystko się skończyło w miarę dobrze :)
Imprezy... no tutaj mieliśmy do wyboru pić na plaży, bądź w domku w swoim gronie, bądź iść na dyskoteki organizowane codziennie przez Heineken'a, z czego oczywiście korzystaliśmy :) Myślałem, że to będzie jakaś wiocha zabita dechami, tak w sumie przeczytałem na paru stronach internetowych, lecz już 1 dnia zmieniłem zdanie, to miejsce aż tętniło życiem! Mnóstwo ludzi, na głównej ulicy czasem ciężko było swobodnie przejść, nie wspominając już o plażach, gdzie trzeba było tuptać paręset metrów, aby znaleźć wolne miejsce i móc się rozłożyć z ręcznikiem :P
"Stary i głupi", to do nas pasowało tego wyjazdu :D Jednak robienie sobie jaj co wieczór z jednego (pijanego) kolegi może go wyprowadzić w końcu z równowagi. Co ranek budził się pomalowany mazakiem, co i tak było wersją lajtową, bo mieliśmy mu robić masę innych rzeczy, o których jednak wolę nie pisać :D
Dobra, na dzisiaj tylko tyle więcej napiszę zapewne jutro :)